W piątek po pracy ruszamy z Gdańska. W
Ciechanowie jesteśmy po 22:00. Adaś z Beatą dobijają po północy. U Andrzeja
i Ani wieczorno-nocne, do rana, rozmowy przy grillu i specjałach
produkcji Pana Domu a potem ekspresowe spanie na królewskich posłaniach
przygotowanych przez Anię.
Rankiem zwiedzanie muzeum romantyzmu w
Opinogórze, posiadłości Krasińskich, miejsca, w którym żył i tworzył
autor "Nieboskiej komedii". Podziwiamy obrazy Kossaków, bierzemy
łyk historii, lekcję patriotyzmu, chwilę oddechu w parku.
Zabytki
samego Ciechanowa musimy zostawić na inną okazję, ponieważ Staszek z
Beatą czekają na nas z przepysznym obiadem. Sjesty nie dane nam jest
zakosztować. Ruszamy 4 motocyklami na spotkanie z Romanem i jego
przyjaciółmi zahaczając po drodze o Wyszogród, gdzie oglądamy
pozostałości najdłuższego w Europie, drewnianego mostu. Szkoda, że nie
zdążyliśmy po nim przejechać.
Potem ruszamy już większą grupą do
Żelazowej Woli, gdzie w przepięknym parku pełnym tajemniczych roślin, z
urokliwymi mostkami spinającymi brzegi Utraty stoi dom, w którym
urodził się wielki Fryderyk. Co chwilę naszych uszu przystrojonych w
niezwykle gustowne słuchawki (panowie zamieniają się w malutkie słoniki)
dobiegają dźwięki fortepianowej muzyki.
Pod wieczór zajeżdżamy do
Lipiec Reymontowskich, których życie stało się natchnieniem
zatrudnionego tam pracownika kolei warszawsko-wiedeńskiej, późniejszego
polskiego noblisty Władysława Reymonta. W muzeum etnograficznym oglądamy
zatrzymane w czasie wnętrza chaty, wyposażenie gospodarstwa, odzież i
przebogaty wianek ślubny Jagny. Naszą uwagę zwraca manufaktura
przetwórstwa wełny a w szczególności wielkie kadzie do jej farbowania,
które Beata i Asia zaszczycają swą bliską bardzo obecnością:) Lechu
dokonuje wpisu w księdze pamiątkowej w imieniu dziesięciorga
uczestników wycieczki, którzy zajrzeli jeszcze do domu, gdzie Reymont
mieszkał i pisał.
Drogą wśród cudownych, oświetlonych
przedwieczornym słońcem wsi, pól i łąk docieramy do Dmosina i gościnnego
domostwa Kasi i Romana, gdzie raczymy się pieczonymi ziemniaczkami,
kiełbaską, sernikiem i prawdziwym wiejskim twarogiem (pycha!)
W
niedzielę, w drodze powrotnej robimy zdjęcia w Piątku-geometrycznym
środku Polski i tam dopiero żegnamy się z wszystkimi. Pełni wrażeń,
wdzięczni goszczącym nas przyjaciołom wracamy do domu.
W czasie
weekendu przejechaliśmy 850k m, odwiedziliśmy kilka gościnnych domów,
spędziliśmy czas z życzliwymi nam ludźmi, podziwialiśmy cudne widoki i
zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc. Niech żyje turystyka motocyklowa i Ci, którzy ją uprawiają!
Dziękujemy: Andrzejowi i Ani, Staszkowi i Beacie, Romanowi i Kasi, Maćkowi i Uli oraz Sławkowi.
|