Members BK

Księga Gości

Ku przesrodze

Polecane Linki

Insygnia BK

ROK 2010
Rozpoczęcie sezonu Susiec/Zamość 2010
Dodano: 2010-05-30 18:03:59

W dniach 12-14. maja 2010 r. na terenie ośrodka Roztoczanka w Suścu odbył się zlot inaugurujący sezon motocyklowy 2010.

Susiec. Niedaleko Zamościa. Wielu z nas było w tych urokliwych stronach pierwszy raz w życiu. Stało się to możliwe dzięki Monice i Arkowi oraz tym, którzy pomagali im zorganizować rozpoczęcie sezonu motocyklowego 2010.

Z Gdańska mamy 650km. Cóż to dla nas głodnych krajobrazowych smaczków i spotkania z przyjaciółmi? Droga dobra: deszcz wisi w powietrzu, potem leje, straszy i znowu leje. Nic to! Czeka na nas ciepłe żarełko i gorące powitania. Warunki w domkach rewelacyjne!
Rano wycieczka. Najpierw szumy na Tanwi, których kaskady wód zaliczane są do 7 cudów polskiej natury. Potem jedziemy do Bełżca, miejsca zagłady ludności żydowskiej w latach 1943-44. Obóz - pomnik wywiera na nas bardzo silne wrażenie.
Dla ukojenia nastrojów podążamy do uroczego zakątka w Górecku Kościelnym. W pobliżu otoczonego kapliczkami modrzewiowego kościółka (sanktuarium św. Stanisława) panowie odnajdują cudowny strumień, gdzie potrzebujący mogą pomoczyć swoje kijaszki (dla większej potencji).
Mijamy Zwierzyniec z malowniczo położonym kościółkiem na wodzie i nasłuchujemy, wszak Brzechwa twierdził, że „w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...”. Sprawdziliśmy. Wprawdzie nie było go słychać, ale na zdjęciach wyszedł jak malowany.
I wreszcie Zamość. Miasto idealne, ze Starym Miastem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i rynkiem, o którym mówią, że najpiękniejszy w Europie. Założone 430 lat temu przez hetmana i kanclerza Jana Zamoyskiego.
Pod pomnikiem założyciela grodu na koniu, obficie obdarowanym przez naturę (chyba długo moczył się w cudownym strumieniu), odbyło się uroczyste pasowanie na Błękitnego Rycerza płci obojga, czego dokonał w asyście członków zarządu  i członków klubu  "hetman Jan Zamoyski"
-  w oryginalnym, szlacheckim stroju przewodnik i bliski  Moniki Kuryło. Oprowadził nas potem po starówce i otaczających miasto fortyfikacjach, które nigdy nie poddały się szturmom obcych wojsk.  Na cześć i przy okazji pobytu błękitnych rycerzy nie obyło się bez wystrzałów armatnich.
Na rynku przygotowywano się do koncertu i widowiska światło i dźwięk, ale my musieliśmy wracać do bazy.
Wieczorem znowu biesiada, jeden z nieodłącznych elementów każdego dobrego zlotu, połączona z degustacją nalewek własnej roboty. Naliczyliśmy ich 10 rodzajów. Gdyby nalewki nosiły buty, to piwo mogłoby im je sznurować.
A rankiem pożegnania i powroty do domów. W deszczu. Kilka maszyn buntuje się. Grześ i Sylwia wracają „na pace” spod Katowic a Adaś i Beata są w Gdańsku po 24 godzinach ”jazdy”- ich Suzuki odmawia posłuszeństwa co kilkanaście kilometrów. Reszta dopływa do domów bez większych przeszkód.
Ci, co przejrzeli przewodniki i mapy, które dostaliśmy od organizatorów wiedzą, że pomimo iż zobaczyliśmy dużo, to jest to kropla w morzu tego, co jest w okolicach Zamościa godnego uwagi.
Czego zabrakło na zlocie w Suścu? Tygodnia urlopu, żeby powałęsać się po Roztoczu i zwiedzić to, czego się nie udało. Trzeba tam wrócić.
Dziękujemy raz jeszcze Monice i Arkowi za to, że chcieli nam pokazać tak wiele.

Asia i Leszek

 

 

 
Powrót